Gdzie jest Filemon
Jest taka lecznica, do której lubię chodzić, gdyż mieszka w niej kot Filemon. Minęły już cztery lata od czasu, kiedy został tu przyniesiony jako umierający na koci katar maluch. Chorobę udało się wyleczyć, lecz kotek stracił oczy - jedno całkiem, drugie niby nie, ale obrosło błoną i kot jest niewidomy. Nic mu to jednak nie przeszkadza, lecznicę zna jak własną kieszeń - nauczył się, gdzie co stoi i bez problemu wskakuje na meble, sypia w umywalce i wita pacjentów w poczekalni.
Wszyscy go uwielbiają, przynoszą mu smakołyki i cieszą się, że to takie miłe, takie przyjazne zwierzętom miejsce - proszę popatrzeć, mieszka tu ślepy, uratowany kot i dobrze mu się w życiu wiedzie.
Filemon akceptuje bez wyjątku psich i kocich gości, bo przecież świetnie wie, że oni są tu na chwilę, a on pozostaje niepodzielnym władcą tego terytorium. Czasem trzeba go zamykać w "socjale" - gdy kot podczas zabiegu za głośno wrzaśnie o ratunek, to Filek, niczym karetka pogotowia, na ten ratunek mu spieszy. Natomiast jedna bardzo bojaźliwa kotka spokojnie znosi wszelkie przy niej czynności wyłącznie w obecności Filemona. Jej opiekunka już w drzwiach lecznicy pyta: Gdzie jest Filemon?
x
Jest taka lecznica, do której nie lubię już chodzić. Mieszkał w niej kot Filemon, lecz dostał eksmisję. Po czterech latach wiernej służby w charakterze sanitariusza został przeniesiony w miejsce przypadkowe, niesprawdzone, obce. Byle jak, byle szybko.
Bo lecznica teraz ma być wzorcowa. Donice z kwiatami (Filek niszczył kwiaty), plastikowe stojaki z karmami leczniczymi (mógłby po nich skakać). Poza wszystkim Filek nie jest zbyt urodziwy psułby nowy, wspaniały wizerunek tego przybytku.
I przecież tak łatwo można sobie wytłumaczyć - on teraz nareszcie ma prawdziwy dom. Tylko czy ktoś go spytał o zdanie?
No trudno. Nie pora na sentymenty, kiedy biznes wzywa. Takie czasy.
Maryla Weiss
KOT 1 - styczeń 2008
magazyn dla miłośników kotów.